Romeo i Julia
…to, że Tomek Abelec łamie kobiece serca, wiedziałam od dawna. Moje klientki (tylko dlatego, że mają mężów, nie wymienię firm i nazwisk) zawsze z rozrzewnieniem mówią, że z ochotą oddadzą się w ręce Tomka (do tej pory chodziło zwykle o szybkie przygotowanie plakatów, zdjęć czy gazet do druku). Norweżki okazały się również nieobojętne na jego wdzięki. Sobotni wieczór spędziliśmy bardzo kulturalnie na koncercie muzyki klasycznej. Na scenie piękna Sylvia Moi (gwiazda norweskiej Opery Narodowej) w utworze „Je veux vivre” z opery „Romeo i Julia” Charlesa Gounoda nagle wyciąga rękę w stronę Tomka (wszyscy siedzieliśmy w pierwszym rzędzie) i zaprasza go na scenę. Potem było już tylko jeszcze bardziej romantycznie – piękna śpiewaczka, klęcząc przed Tomaszem, wyśpiewała walc zakochanej Julii, patrząc mu głęboko w oczy… a potem całując i wręczając różę. Zabawa do białego
…chciałoby się powiedzieć rana, ale tak naprawdę wieczoru. Wielkim zaskoczeniem dla nas wszystkich była nie tylko słoneczna, ciepła pogoda w Sandefjord, ale przede wszystkim to, że o godzinie 23 było zupełnie jasno, o północy ledwie szarzało, a o trzeciej nad ranem znów było kompletnie jasno. Zadziwiające, ale fajne, można bawić się i nie przejmować tym, że trzeba będzie z imprezy wracać po ciemku.
Chat, Snapchat
…nie rozumiem, ale nie krytykuję. Niby dorośli ludzie, niby każdy wykształcony, oczytany i z pewnością ma wiele do powiedzenia na każdy temat, a tu nagle zamiast uprzejmie konwersować, wszyscy trzymają nos w telefonie i robią głupie miny. Ten wyjazd stał pod znakiem snapchatowania. Barbecue w pięknych okolicznościach przyrody, Ula, Robert i Carla Espinoza-Saenz stali w odległości dwóch kroków i komunikowali się przez kosmos.
Powrót do dzieciństwa
…podobno życie zaczyna się po czterdziestce. Ewelina Jamka bardzo dosłownie wzięła te słowa do serca i nie oparła się norweskiej zjeżdżalni. Co więcej dziecięcym entuzjazmem zaraziła Ulę i z piskiem zjeżdżały ze zjeżdżalni. Marcin Rutkowski nerwowo rozglądał się na boki, bo bał się, że jeśli norwescy stróże prawa zobaczą podrośnięte dziewczynki na placu zabaw, mogą wlepić im mało zabawny (ceny w Norwegii powalają) mandat.
Psychokiller
… a propos norweskich stróży prawa to ja i Ewelina marzyłyśmy o spotkaniu z Harrym Hole (bohaterem powieści kryminalnych Jo Nesbo). Posterunek policji był jednym z pierwszych miejsc, które obejrzałyśmy w Sandefjord. Potem udało nam się znaleźć ciało (Ula padła znużona po warsztatach), niestety nie spotkałyśmy żadnego norweskiego psychokillera, a tyle o nich czytałyśmy u Nesbo:(
Kategorie: power of contentic