Jak korzystać ze zdjęć z sieci

Jak czerpać z bogactwa zdjęć w Internecie zgodnie z prawem? Tę złożoną kwestię wyjaśnia nam Paweł Chojecki, adwokat zajmujący się m.in. prawem własności intelektualnej i prawem Internetu.
Katarzyna Petruk
O AUTORZE

Katarzyna Petruk

Profesjonalna pacyfikatorka niechcianych emocji. Od lat nie pozostawia złudzeń, że obiektem jej największej miłości jest Islandia. Silna osobowość z asertywnym podejściem do świata.

★ 7 minut czytania

Chciałabym porozmawiać o legalnych sposobach wykorzystywania cudzych zdjęć znalezionych gdzieś w Internecie.
Paweł Chojecki: Ok. Na początek musimy uporządkować kilka spraw. Przede wszystkim korzystanie ze zdjęć z sieci, często na międzynarodowych portalach, związane jest z problemem ustalenia prawa właściwego, które reguluje zasady korzystania z takich zdjęć oraz zasady odpowiedzialności za ewentualne naruszenie praw do takich zdjęć. Dlatego wydaje mi się, że warto wyjść poza przepisy prawa polskiego i spróbować ukuć uniwersalne wskazówki dotyczące korzystania z czyichś zdjęć.

I tak: w celu korzystania ze zdjęć w sposób komercyjny potrzebujemy zgody osoby uprawnionej, czyli licencji, albo ustalenia, że zdjęcie nie jest chronione prawem autorskim. Druga sprawa: to, co rozumiemy przez korzystanie ze zdjęcia. Zakładam, że interesuje nas korzystanie w celach zarobkowych, przez co rozumie się wszelkie korzystanie ze zdjęć w celach powiązanych z działalnością zarobkową, nawet jeżeli samo wykorzystanie zdjęcia nie prowadzi bezpośrednio do powstania przychodu. Również przy komercyjnym korzystaniu ze zdjęć istnieją przewidziane prawem wyjątki zezwalające na używanie czyichś zdjęć, bez uzyskiwania zgody tej osoby.

 

Pawel Ch1Bezpiecznie jest przyjąć, że każde zdjęcie jest chronione prawem autorskim i żeby je komercyjnie wykorzystać, potrzebujemy zgody autora – podkreśla Paweł Chojecki.

 

 

 

To zacznijmy od sytuacji, w której zdjęcie nie jest chronione prawem autorskim. Czy mówimy wtedy o tzw. domenie publicznej?
P.Ch.: Tak. W domenie publicznej z reguły będą te zdjęcia, w stosunku do których wygasła ochrona prawno-autorska, czyli będzie to kilkadziesiąt lat po śmierci autora. Problem polega na tym, że małym nakładem czasu i środków często trudno ustalić, kto był autorem i kiedy zmarł…
W domenie publicznej będą też zdjęcia, które nie spełniają wymogów dla ochrony prawno-autorskiej. Tutaj też pojawia się problem. Po pierwsze, spełnienie warunków dla ochrony prawno-autorskiej jest ocenne: w każdym indywidualnym wypadku sąd ogląda zdjęcie i mówi, czy jest ono utworem, czy też nie ma cech wymaganych dla utworu. Po drugie, sądy bardzo nisko określiły pułap wymagany dla uzyskania ochrony prawno-autorskiej. Bezpieczniej jest więc przyjąć, że każde zdjęcie jest chronione prawem autorskim i żeby je komercyjnie wykorzystać, potrzebujemy zgody autora (osoby uprawnionej).

To w takim razie porozmawiajmy o wyjątkach, o których wspomniałeś. Kiedy można korzystać ze zdjęcia chronionego prawem autorskim bez zgody autora? Czy chodzi o sytuacje, podobne do tej, gdy recenzujemy dzieło kultury i mamy wolną rękę w wykorzystaniu oficjalnej okładki, plakatu?
P.Ch.: W systemach prawnych zbliżonych do polskiego funkcjonuje konstrukcja prawna, tzw. prawo cytatu, które jest takim wyjątkiem. Pozwala ono na korzystanie z czyichś drobnych utworów w całości albo we fragmentach, jeżeli takie użycie uzasadnione jest okolicznościami wykorzystania utworu/fragmentu utworu, np. wyjaśnianiem, analizą krytyczną lub prawami gatunku sztuki. Czyli np. w recenzji książki możemy, moim zdaniem, użyć czyjegoś zdjęcia okładki książki, bo podyktowane jest to wyjaśnieniem/analizą krytyczną. Dla lepszego zobrazowania, jak działa prawo cytatu – typowym „prawem gatunku sztuki”, uzasadniającym możliwość powołania się na dobrodziejstwo prawa cytatu, jest kolaż, w którym wykorzystywane są cudze utwory.
Co ważne, cytat musi służyć uzupełnieniu nowego, samoistnego utworu (recenzji, kolażu, książki, w której cytujemy fragment innej książki).

Inny wyjątek: w systemie common law istnieje konstrukcja fair use, która również zezwala na korzystanie z czyjegoś utworu bez zgody autora i bez konieczności zapłaty honorarium. Istotą doktryny fair use jest brak zamkniętej listy przypadków, kiedy można korzystać z czyjegoś utworu bez jego zgody (czyli inaczej niż w przypadku prawa cytatu). Zamiast tego przeprowadza się tzw. testy, które mają sprawdzić, czy zachodzi odpowiednia równowaga między prawami autora a prawem dostępu ogółu do dóbr chronionych prawe autorskim.

Legalne korzystanie ze zdjęć nienależących do domeny publicznej, bez konieczności zwracania się do autora, zapewniają serwisy ze zdjęciami, które mają zgodę autora zdjęć z góry zapisaną już w treści tej licencji.
P.Ch.: W sieci znajduje się sporo serwisów oferujących płatne licencje na zdjęcia. Odpowiednią licencję wybieramy, „kupując” zdjęcie z bazy – określamy pasujący nam zakres wykorzystania, czas korzystania itp. Tu częstym błędem jest nabywanie przez agencje licencji dla siebie, gdy w rzeczywistości potrzebna jest licencja dla klienta (zdjęcie będzie wykorzystane w projekcie klienta). Natomiast licencje z reguły zabraniają udzielenia sublicencji oraz przenoszenia praw z licencji.

Zdjęcie możemy także wziąć z darmowej bazy.
P.Ch.: Takie bazy też są (przy okazji ciekawym polskim projektem takiej bazy jest tookapic.com) i korzystają one najczęściej z licencji Creative Commons. Wtedy do każdego zdjęcia przypisana jest konkretna licencja CC i nie możemy wybierać czy zmieniać licencji. I tutaj uwaga, bo często pada pytanie: a co w sytuacji, jeżeli nabędziemy prawa do zdjęcia w ramach licencji CC, a później autor zrezygnuje z rozpowszechniania zdjęcia na licencji CC? W takiej sytuacji licencjobiorca, który nabył uprawnienie do korzystania ze zdjęcia w ramach licencji CC, może korzystać ze zdjęcia na zasadach przewidzianych w tej licencji, nawet jeżeli autor (osoba uprawniona) zmieni sposób udostępniania swojego zdjęcia z licencji CC na licencję komercyjną.

Samo Creative Commons dzieli się na różne rodzaje w zależności od  oferowanego stopnia swobody. Jak można je prosto opisać?
P.Ch.: Licencje CC operują w zasadzie czterema ograniczeniami, które mogą występować samodzielnie, ale również w różnych konfiguracjach (polecam stronę CC – bardzo przejrzyście jest tam wszystko opisane):
1)    „Uznanie autorstwa” – można korzystać w niemal nieograniczonym zakresie, ale trzeba oznaczyć, kto jest autorem utworu.
2)    „Użycie niekomercyjne” – można korzystać z utworu wyłącznie w celach niekomercyjnych.
3)    „Na tych samych warunkach” – jeżeli stworzymy utwór zależny, to możemy go rozpowszechniać na podstawie licencji identycznej, na jakiej nam udostępniono utwór.
4)    „Bez utworów zależnych” – nie możemy na podstawie udostępnionego nam utworu tworzyć utworów zależnych.

Czy jeśli korzystamy z czyjegoś dzieła na otwartej licencji musimy dokładnie je opisać (autor, źródło, czyli gdzie znaleźliśmy wykorzystywany utwór, oraz rodzaj licencji)? Jeśli tak, to czy trzeba to zrobić bezpośrednio pod zdjęciem?
P.Ch.: W przypadku licencji CC – tak, tzn. trzeba oznaczyć autora, tytuł utworu oraz rodzaj licencji. Nie trzeba wskazywać źródła.
Tekst licencji mówi o „rozsądnym oznaczeniu”, czyli tak, żeby było to widoczne i nie było wątpliwości, że oznaczenia te dotyczą danego utworu. Nie ma tu precyzyjnie określonych wytycznych, bo różne rodzaje wykorzystania zdjęcia mogą wymagać innych rozwiązań w zakresie oznaczania.

Uzyskanie licencji od autora zdjęcia lub skorzystanie z darmowej fotografii, ale takiej, na których widnieje wizerunek innej osoby, wystarczy do tego, by móc ją wykorzystać?
P.Ch.: Licencja w czystej postaci dotyczy praw autorskich. Czyim innym jest wykorzystanie czyjegoś wizerunku – na to potrzebna jest oddzielna zgoda. Natomiast w praktyce, w umowie licencji powinien znaleźć się zapis, że autor/osoba uprawniona, która udziela nam licencji, zapewnia, że uzyskała zgodę „właściciela” wizerunku na wykorzystanie go w ramach zdjęcia i udzielania licencji.

Gdzie szukać informacji (np. administratora strony) o możliwości i zakresie wykorzystania konkretnej grafiki?
P.Ch.: Wszędzie, gdzie się da. Jeżeli takie informacje nie są widoczne czy w łatwy sposób dostępne, to oznacza, że autor pewnie nie zezwala na korzystanie z jego utworów (grafik, zdjęć). Nie zaszkodzi jednak napisać do autora i zapytać. Jeśli nie otrzymamy odpowiedzi – to patrz odpowiedź na pytanie pierwsze.

Jakie są najczęstsze, realne sankcje w przypadku korzystania ze zdjęcia bez licencji, czyli za naruszenie czyjegoś prawa autorskiego?
P.Ch.: Za naruszenie czyjegoś prawa autorskiego możemy po pierwsze słono zapłacić. Po drugie, trzeba będzie zaprzestać korzystania z czyjegoś utworu (np. zdjęcia). Jeżeli zdjęcie wykorzystaliśmy na billboardach – generuje to dodatkowe koszty. I po trzecie, czasem najdotkliwszą sankcją może być nagłośnienie takiej sytuacji, co może wiązać się z utratą renomy, klientów itd. A więc: odszkodowanie, nakaz zaprzestania dalszego korzystania i rozwiązanie z nami umowy przez naszego klienta.

Korzystając z wyszukiwarki Google, możemy odpowiednio oznaczyć opcje w rubryce „prawa do użytkowania”. Czy takie systemowe filtrowanie może nam dać pewność, że „wyskoczą” zdjęcia, z których rzeczywiście możemy korzystać?
P.Ch.: Nie, takie filtrowanie nie daje nam pewności i Google w warunkach użytkowania zastrzega, że nie udziela zapewnień dotyczących tego. Takie filtrowanie to jednak pomocne narzędzie, bo ułatwia znalezienie interesujących nas grafik udostępnianych najprawdopodobniej na interesujących nas licencjach. Żeby mieć pewność, trzeba przejść na stronę z daną grafiką i na tej stronie sprawdzić, czy rzeczywiście ta grafika udostępniana jest na „wolnej licencji”.

Jak wygląda wykorzystywanie logotypów firm, mediów, konkursów czy eventów? Czy informując, że zdobyliśmy nagrodę w jakimś konkursie albo wspomniano o nas w pewnym magazynie, możemy posłużyć się logiem zaczerpniętym z sieci?
P.Ch.: Tutaj sprawa się trochę komplikuje, bo jesteśmy na gruncie nie tylko prawa autorskiego, ale również praw ochronnych do znaków towarowych (czyli logotypów). Jeżeli jednak będzie to użycie czyjegoś logotypu w celach czysto informacyjnych, na temat faktycznie otrzymanej nagrody – nie widzę przeciwwskazań.

Paweł prawnie doradza nam, ale chętnie doradzi także i twojej firmie – wystarczy napisać.

Kategorie: school of contentic