B jak BAŁAGAN w grafice i strukturze tekstu – nic tak nie odstręcza czytelnika od treści jak to, że na jej przyswojenie będzie musiał zmarnować swój cenny czas.
U jak ULEGŁOŚĆ – jeśli redaktor odpowiedzialny za magazyn łatwo ulega naciskom, od razu można założyć, że magazynu nie da się czytać. Żeby stworzyć interesujący dla odbiorcy tekst, trzeba umieć powiedzieć nie.
L jak LIZUSOSTWO – jeśli budując tekst, nie zastanawiamy się nad potrzebami czytelnika, za to więcej uwagi poświęcamy temu, komu tym tekstem zrobimy dobrze, to z góry jesteśmy skazani na porażkę komunikacyjną.
L jak LENISTWO – nie ma nic prostszego niż włożenie tekstu od autora wprost do gazety – wystarczy wcisnąć „forward”. Nie trzeba marnować czasu na czytanie, skróty i dyskusje z autorem, że coś nie nadaje się do druku. W tej sytuacji jednak nie warto także marnować czasu na robienie gazety…
S jak stylizacja manierystyczna – przerost formy nad treścią nigdy nie wróży nic dobrego; pisząc, trzymajmy się raczej zasady: „mniej znaczy więcej”.
H jak HERMETYCZNY JĘZYK – jeśli nie potrafimy opowiedzieć o trudnym zagadnieniu tak, by wszyscy je zrozumieli, lepiej nic nie pisać. Nie pozwólmy, by czytelnik miał poczucie, że nie rozumie, bo go stracimy.
I jak INGERENCJA AUTORA – tylko autor wie, co tak naprawdę miał na myśli, więc jego ingerencja w zredagowany tekst jest możliwa, ale powinna ograniczać się do rzeczy kluczowych. Zakładamy, że to redaktor, a nie autor, wie tak naprawdę, o czym myśli czytelnik.
T jak TRUIZMY – skoro wszyscy już coś wiedzą, to nie warto tracić czasu i wycinać lasów, by po raz kolejny powtórzyć to, co każdy słyszał już setki razy.
Tekst ukazał się w magazynie Content Marketing Polska 2013.